top of page

Dziś o Reiki ❤️

Reiki pojawiła się w moim życiu dosyć dawno temu, bo w 2012 roku. Swoją drogą to niesamowite jak czas szybko ucieka, właśnie zdałam sobie sprawę, że to już minęło 9 lat. 2012 rok był czasem mojego intensywnego rozwoju duchowego i osobistego. Wtedy już wiedziałam, że w naszym życiu nic nie pojawia się bez powodu, i że nie ma czegoś takiego jak przypadek. Moja duchowa podróż rozpoczęła się w 2010 roku i tamten czas był dla mnie bardzo trudny, wręcz traumatyczny. Ale o tym nie będę dziś pisała, ponieważ chcę w skrócie opisać moją drogę z Reiki a ta, jak już wcześniej napisałam, pojawiała się w moim życiu dwa lata później czyli w 2012 roku. Oczywiście na początku nic o Reiki nie wiedziałam a nawet sceptycznie podchodziłam do tematu energii. Niemniej jednak zaczęłam szukać informacji, trochę o Reiki poczytałam i w tym samym czasie poznałam panią, która trochę później wykonała dla mnie trzy zabiegi Reiki na odległość. W tamtym czasie, choć od dwóch lat dosyć intensywnie pracowałam nad sobą, zauważałam, że na zewnątrz pokazywałam często coś innego, niż czułam w środku. Niby byłam taka rozwinięta, uduchowiona, medytowałam, pracowałam z Aniołami, byłam taka szczęśliwa i zadowolona, a mimo to, w środku coraz częściej pojawiał się jakiś smutek, tęsknota, coś było nie tak. Pamiętam, że moją intencją sesji Reiki było całkowite oczyszczenie ze wszystkiego co negatywne, fałszywe, blokujące i niewspierające. I tutaj aż chce się napisać "uważaj czego sobie życzysz". Oj ale się oczyszczało. Przez trzy tygodnie doświadczałam oczyszczania energetycznego i mogę przyznać, że nie był to przyjemny czas, ale...to było mi bardzo potrzebne no i było zgodne z mogą intencją. Fakt, nie byłam gotowa na tak intensywny proces i nie bardzo rozumiałam co się dzieje. Nie wiedziałam, że skutki oczyszczenia plus "budzenie" procesów samouzdrawiania będą aż tak intensywne. Wywalało wszystkie emocje, stare, negatywne wzorce i przekonania, wracały stare i nieprzyjemne wspomnienia. Był nawet moment, że żałowałam, że zrobiłam te sesje. Myślałam, że coś poszło nie tak, że coś się we mnie zepsuło, albo, że pani, która dla mnie wykonała te sesje, zrobiła coś nie tak. Przez wiele dni na przemian płakałam, śmiałam się, złościłam, byłam w euforii, strasznie się denerwowałam, miałam ochotę zapaść się pod ziemię i byłam zrozpaczona, bo myślałam, że zaprzepaściłam ostatnie dwa lata pracy nad sobą. Nagle z chmur spadłam na ziemię i było mi źle, bardzo bolało. Byłam nieszczęśliwa tak, jak dwa lata wcześniej. Nie wiedziałam co się ze mną działo. Wiem, że wtedy brakowało mi uziemienia, dlatego tak często mówię swoim uczniom i klientom aby często się uziemiali. Oczywiście każdy robi jak uważa, ale osobiście radzę "uziemiaj się". Zaczęłam szukać informacji i znowu zaczęłam czytać. I Eureka! To wszystko co się ze mną działo, było efektem oczyszczania energetycznego. Powoli zaczęłam wracać do siebie, ale już było inaczej niż przed sesjami Reiki. Coś się zmieniło. Pomimo mojego, już dwuletniego rozwoju okazało się, że miałam mnóstwo rzeczy do przepracowania. I tak też się stało. Oczyściło się wszystko, co miało zostać oczyszczone. Uwolniło się wszystko, co miało zostać uwolnione. Po wielu dniach poczułam pustkę. Taką, jakiej jeszcze nigdy wcześniej nie czułam. Ale było mi dobrze, bo w tej pustce czułam spokój, a tego spokoju bardzo potrzebowałam. Ten czas był dla mnie bardzo wyjątkowym i niesamowitym przeżyciem. Poczułam, jakbym urodziła się na nowo. Po tym procesie, po kilku miesiącach zdecydowałam, że chcę zrobić inicjację Reiki I (pierwszego) stopnia. I tak też w kwietniu 2013 roku zostałam praktykiem tejże cudownej metody. Moje życie jednak zaczęło się bardzo zmieniać już po tych wcześniejszych trzech sesjach wykonanych na odległość. To był początek mojej drogi, którą kontynuuję nadal. I choć sam początek był dla mnie bardzo trudny, nie żałuję bo dzięki Reiki wróciłam do siebie. Przez kolejne miesiące pracowałam nad sobą, robiłam auto-zabiegi, trenowałam na moich storczykach, które były moimi pierwszymi klientami, dlatego też storczyk jest zawarty w mojej osobistej pieczątce Reiki. Robiłam sesje mojemu mężowi, córce, kotu, szczurkowi (miałam szczura o imieniu Princessa). Po kilku miesiącach pomyślałam, że gdybym miała II (drugi) stopień Reiki, mogłabym pomagać i wspierać moją rodzinę na odległość tak, jak sama wcześniej skorzystałam z sesji. Tak więc w listopadzie 2013 roku zdecydowałam się na drugi stopień Reiki, bo byłam przekonana, że mogę w ten sposób wspierać i pomagać moim bliskim, którzy mieszkali w Polsce - ja w tym czasie mieszkałam już w UK ponad 7 lat. W tym czasie byłam zachwycona Reiki ale jak się okazało, moi najbliżsi również pokochali tę metodę. Tak praktykowałam metodę Reiki do 2014 roku. Robiłam zabiegi Reiki na katar, kaszel, gorączkę, różne bóle i dolegliwości, stres, bezsenność, nawet pomogłam starszej pani w momencie śmieci przejść na drugą stronę (pracowałam w domu opieki ze starszymi ludźmi, którzy chorowali na demencję, i ostatnie lata swojego życia spędzali właśnie tam). Reiki działała bez zarzutów i ciągle mnie zaskakiwała jej efektywność. Na tym chciałam zakończyć, na drugim stopniu. To mi w zupełności wystarczało. Pomagałam sobie i innym, niezależnie od odległości, jaka nas dzieliła i to było wspaniałe. Ale któregoś dnia obudziłam się z silnym przekonaniem, że czas na III (trzeci) stopień Reiki. Przeraziłam się. Nie chciałam, nie byłam gotowa. Nie czułam się gotowa na rolę nauczyciela. Skąd ta myśl?! Po co mi trzeci stopień!? I tak właśnie rok po inicjacji drugiego stopnia, nie mając pojęcia dlaczego i po co mam zrobić kolejną inicjację, skontaktowałam się z moją nauczycielką Reiki Bogusławą Andrzejewską. Napisałam co się wydarzyło, co do mnie przyszło i że nie wiem czy jestem gotowa na kolejny krok. Kolejną barierą były pieniądze a raczej ich brak. Pamiętam jakby to było wczoraj. Bogusia napisała, że skoro takie uczucie się pojawiło, to znaczy, że jestem gotowa, poza tym, obserwuje mnie od jakiegoś czasu i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Umówiłyśmy się więc na inicjację. W tym samym dniu dostałam wiadomość z pracy, że mogę wziąć kilka dodatkowych zmian, bo ktoś się rozchorował i potrzebują zastępstwa. Tak więc i pieniądze od razu się pojawiły. Po trzecim stopniu nadal pracowałam z Reiki, głównie tak jak wcześniej. Mój pierwszy uczeń pojawił się kilka lat później i tak do dnia dzisiejszego miałam ogromy zaszczyt przeprowadzić kilkanaście już inicjacji na pierwszy i drugi stopień Reiki ❤️ Nie jestem w stanie zliczyć ile już wykonałam sesji Reiki czy to indywidualnych czy na odległość. Jestem niesamowicie wdzięczna i szczęśliwa, że mogłam przekazać tę cudowną energię wspaniałym osobom, które dzięki Reiki wspierają i pomagają potrzebującym a dzięki pracy nad sobą, zmieniają świat, bo świat zmienia się tylko wtedy, kiedy my się zmieniamy. Myśląc o tym czuję niesamowite wzruszenie. Dziś w 2021 roku nadal pracuję z Reiki, nadal inicjuję i nadal się rozwijam. Jestem w podróży zwanej życiem. I patrząc w przeszłość niczego nie żałuję. Jestem wdzięczna za każdy dzień, za każdą chwilę, którą przeżyłam, nawet na za te trudne doświadczenia, a może szczególnie za te trudne, bo to one doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj.

Tak w skrócie wygląda moja historia jeśli chodzi o Reiki. Mam nadzieję, że niebawem pojawią się kolejne artykuły na temat tej pięknej metody, a tymczasem zapraszam Cię do przeczytania kilku moich pierwszych, bardzo starych artykułów o Reiki i moich doświadczeniach 😊

A jeśli masz pytania, czujesz, że potrzebujesz sesji lub jesteś gotowy na rozwój i inicjację Reiki napisz do mnie ❤️








ree

- źródło zdjęcia Pinterest

Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
bottom of page